Wyświetleń:

czwartek, 20 marca 2014

16. Przygotowanie do TEGO dnia.

Każda osoba zajmująca się SURVIVALEM, zastanawia się, być może czeka, na TEN dzień. Dzień, może kilka DNI, kiedy wreszcie okaże się, ile jest się wartym? Czy odpowiednio się przygotowałem? Czy sobie poradzę?
Nie jest powiedziane, że w życiu trafi się jedna taka chwila, ani czy w ogóle. Ale jeśli, możecie być pewni, że będą potrzebne te rzeczy, umiejętności, których akurat nie macie, czy też nie umiecie. Taka reguła. Fakt, to filozofowanie, bo i niby skąd mogę to wiedzieć? Nie wiem, domyślam się. Choćby już po swoich doświadczeniach. Przyznaję się, ile razy gdzieś idę, zawsze czegoś zapomnę. Zazwyczaj są to pierdoły, które nie mają większego wpływu na całokształt wyprawy/wyjścia, ewentualnie na wygodę. Raz tylko głodowałem w górach z powodu, że liczyłem na otwarte sklepy a było jakieś święto. Powinienem być gotowym, ale nie jest źle.
Raz nie miałem żadnej możliwości opatrzenia rany, i rozwaliłem palce. Wiecie o co mi chodzi?
Temu mam pewność, że TEN dzień, właśnie zaatakuje nasze najsłabsze punkty.
Trzeba się więc przygotować!


Zdaję sobie sprawę, że to wyjątkowo obszerny temat. Musnę go ledwie. Skupię się raczej ogólnie, na kilku rzeczach, do których w zasadzie można przypasować wszystko inne. Opisywać każdą możliwość? Po co?

Podstawowa sprawa to NIE MASZ ZIELONEGO POJĘCIA O TYM, JAKA SYTUACJA CI SIĘ PRZYDARZY! W związku z tym na dobra sprawę, każdy rodzaj wiedzy, każda umiejętność może być wtedy przydatna. Skąd możesz wiedzieć? Chcecie przykłady? Oto one:
- Umiejętność prowadzenia pojazdów, czy np Umiejętność Naprawy Takowego, w sytuacji, gdy wypadek uniemożliwił kierowcy dalsze prowadzenie, dajmy na to auta, nie ma jak wezwać pomocy, auto trzeba naprawić, czy w ogóle jechać. Jak pojedziesz, gdy nie umiesz jednego, czy drugiego?
- Pierwsza Pomoc, niby podstawa nie? Tylko, jak to będzie w TEJ chwili? Wolałbym nigdy nie sprawdzać. Medycyna to piękna gałąź wiedzy, ale zawsze bałem się, że komuś coś zrobię, temu nie wybrałem tego kierunku nauki. Na sobie pewnie, na innych, w ostateczności.
- Chemia, czy Fizyka, nie przydatne, nudne wręcz lekcje, ze szkoły. Kto wie, czy znajomość podstawowych praw rządzących światem, nie uratuje wam kiedyś życia.
- Wiedza, praktyka, Psychologa, a nóż będzie trzeba komuś pomóc, pogadać, gdy morale podupadną.
- Osoba zajmująca się odtwórstwem, średniowiecze, Indianie, czy inni. Wiele z tych umiejętności, ubiór, broń itd, może się przydać kiedyś.
- Informatyka, dziś chyba ważna umiejętność, skoro wszędzie komputery i internet.
- Sport
- I wiele innych.
Celowo wybrałem takie, które jakby nie mają ze sobą nic wspólnego. Nie wiesz, co się przydarzy, która z umiejętności się przyda, a SURVIVAL to między innymi Umiejętność Improwizacji. Umieć wykorzystać każdą dostępną rzecz, ale żeby to zrobić trzeba wiedzieć jak.

Chcę was uświadomić, co już wspomniałem wcześniej, Zastanów się nad każdą możliwością, i przygotuj się na nią! Rzeczą oczywistą jest, że jedne umiejętności są bardziej przydatne od innych.
Wiecie o co chodzi. Pisaliście już do mnie, i nie rzuciło się w oczy, bym miał do czynienia z ludźmi bezrozumnymi.

Topienie pszczelego wosku na świece.

A tu już produkt końcowy.

Ale co możemy zrobić już teraz, by być gotowym? Właściwie mając świadomość powyższych, już znacie odpowiedź na to pytanie, ale dla przykładu:
- Każdy chyba zaczął, względnie zacznie, od szukanie informacji, internet, książki, ewentualnie inne znające się na rzeczy osoby itd. To jest początek, by zdobyć widzę, umiejętności teoretycznie, ale
- Wiedza, która nie zostanie do niczego wykorzystana, nie użyta w praktyce, jest nic nie warta. Poza tym, co Ci da nawet setny raz przeczytanie książki, jeśli w praktyce okaże się, że nic nie umiesz? Więc najpierw wiedza, solidna podstawa, potem trening.
- Ważna sprawa to Ty. Twoje ciało, umysł. Nie trzeba być filozofem, by wydumać, że osoba sprawna jest mniej podatna na wypadki, czy ogólnie zagrożenia, że radzi sobie lepiej. Warto się zastanowić nad jakimś treningiem. Po prostu, by być sprawnym. Co Ci da możliwość podniesienia 100 kg, jeśli nie będziesz na tyle wytrzymałym by utrzymać się nad przepaścią, czy nie mieć kondycji, by móc biec, czyt uciekać..:d jeśli będzie trzeba. Tak więc widzisz, nie tyle rzecz przydatna, co na co dzień, lepiej się człowiek czuje.
To samo z odżywianiem.
Jeśli chodzi o psychikę, sprawa jest trudniejsza. Ogólnie, trzeba poznać swoje możliwości i wady. Pracować nad słabościami. Ty już wiesz najlepiej jak. Tylko trzeba chcieć to zrobić.

Wszystko fajnie, ale jeśli sami nie zechcecie, na siłę nic wam nikt nie rozkaże. 
Zastanów się tedy, czy nie warto?



środa, 19 marca 2014

15. Sugar Loaf / Y Fal, Wales/Cymru.

Wybraliśmy się dziś do Walii, by dalej ćwiczyć z mapą, w okolice Abergavenny.




Droga jak widać, nic trudnego. Może pod sam koniec trochę trudniej było, dla innych. Ja tam jednym krokiem na górę wyszedłem. Musiałem czekać.

Niektóre miejsca miejsca bardzo przypominają Tatry. Tęsknota?



A to kojarzy mi się z LOTR.

Szczyt.

Podchodząc zaczęło tak wiać, że mało nas nie pozrzucało stamtąd. Poważnie. Pamiętam, raz miałem podobną sytuację. Na Świnicy w 2011 roku. Gdzie, z poznanymi dziewczynami w Pięciu Stawach, następnego dnia, szliśmy w dalszą drogę, i też prawie pospadaliśmy..

To jest ciekawa sprawa, na którą zresztą warto zwrócić uwagę, tym bardziej, że spotkałem się z tym już w wielu miejscach. To efekt działania wiatru na mocz.To co widać, to minerały, które pozostały po wyparowaniu wody, tu musiało sikać sporo osób. Więc lepiej nie siadać.

Nie widać, ale cała okolica pokryta była wrzosem. Latem musi być tu pięknie.

Dzikie konie, nie znające pojęcia niewoli, żyjące na wolności. Cieszą się, z pewnością z tego, a i mi radują oko, mogąc oglądać je, też w galopie. 
Słowem, nie pozwól się zniewolić, ani sam nie ograniczaj nikogo.


Na koniec pewna, jedna z wielu, różnic między nami, które tu zaobserwowałem. Otóż, pewnie nie wszędzie, na pewnie nie w podstawówce, ani w gimnazjum, ale już w College, czy często gdzie indziej, daje się zauważyć sytuację, gdy wszyscy między sobą zwracają się po imieniu, a nie jak u nas uczeń, do nauczyciela (Pani, Pan, względnie Profesorze). Zupełnie jakby bez szacunku, co mi, wychowanemu tak, a nie inaczej wydawało się dziwne. 
Jako naukowiec, podszedłem do sprawy, na zasadzie analizy, o co chodzi? Tak uważam się, za naukowca. Bo i kim jest naukowiec? Wikipedia mówi, że jest to ekspert w danej dziedzinie, tak w skrócie. Ja uważam, że naukowcem jest każdy, kto dąży do poznania, zbadania, wyjaśnienia wreszcie, jakiejkolwiek rzeczy. Czy w naukowy sposób, niekoniecznie. Ja staram się poznać Świat, na wszelkie możliwe sposoby. Myślę, analizuję, dociekam, zadaję pytania, więc naukowcem chyba jestem? Tym bardziej, że do wielu rzeczy doszedłem już sam. Chwalić się nie zamierzam..

Jako badacz staram się nie oceniać, a wyciągać wnioski. Na ten konkretny temat myślę, że tworzy to swego rodzaju całość. Nie ma ja, ty, jesteśmy My. Przez to lekcje są luźniejsze, i jakoś prościej pogadać, gdy gadasz jak z kumplem. Daje się jednak widzieć również czasem brak szacunku. Więc to dobrze, czy źle? Zawsze są dwie strony medalu.
To był typowo ''szkolny'' przykład.

Japoński Wschód Słońca.



środa, 12 marca 2014

14. Praca z Mapą, College, w zeszłym tygodniu. Czosnek Niedźwiedzi, Hereford wiosną, oraz polski kącik w Hereford Museum.

Właściwie nie nauczyłem się dziś nic więcej, niż już umiałem, nie ma co się za bardzo rozpisywać, chyba, że ktoś faktycznie nie umie się posługiwać mapą, ani kompasem. Jeśli tak jest, najwyższy czas się nauczyć! W każdym razie można pytać, albo poszukać informacji w necie. Jest tego dużo.
Jedyne co warto wspomnieć, to przydatna sztuczka na liczenie dystansu, który się przeszło, to jest, należy wiedzieć jaki dystans to 100 m i przejść go w miarę normalnym krokiem, chociaż ze dwa razy, i policzyć ile kroków się zrobi (co najmniej dwa razy, by wyniki były w miarę zbieżne). Najlepiej liczyć tylko jedna stronę, np lewa nogę ( u mnie 55 kroków). W terenie tylko się liczy kroki,  i coś kombinuje, by odznaczać każde 100 m,  które się przeszło, np przekładać rzeczy z jednej kieszeni, do drugiej. Taki przykład dał nauczyciel.
To się przyda!

Kolejna rzeczą, którą właściwie się dziś dowiedziałem, w Anglii, jako, że na odwrót wszystko jest, również współrzędne oznaczają inaczej. Oznaczają długość-szerokość, np ileś tam E, ileś tam N, a nie jak cala reszta Świata, ileś tam N, ileś tam E.
Dobra zobaczcie sobie zdjęcia, które poza tym, nie ja robiłem:


























Film dotyczący Czosnku Niedźwiedziego pod linkiem:


W zasadzie powiedziałem wszystko w filmiku, jeszcze kilka zdjęć.

Przymierzam się, by w końcu nagrać filmik o cydrze.



Czosnek Niedżwiedzi


Hereford



U nas tyle żonkile tyle kosztują, a tu jest ich mnóstwo, i rosną byle gdzie. Kto chce?


Polskie stoisko w lokalnym muzeum.

Jest nas tu tak dużo, że już nawet do muzeum trafiliśmy. Jako jedyni. Nie wiem, czego się tak boją, ale wypełniania aplikacji, dla zrobienia jednego, no dwóch zdjęć, to z pewnością przesada.





niedziela, 9 marca 2014

13. Survivalowe PRZYKAZANIA, oraz recenzję kilku książek.

Ostatnio, to znaczy od kilku dni, w sumie nic ciekawego się nie dzieje. College, robota, szykowanie się do pójścia dalej. Wyszukiwanie miejsc wartych odwiedzenia, trochę robótek ręcznych tj naprawa sprzętu, aktualnie robię nową torbę na dziennik, którą nie wiem, kiedy skończę, oraz czekam na dłuższy okres wolnego czasu. Tak to mniej więcej wygląda.
Żeby nie było, że zapomniałem o was dziś przyjrzymy się SURVIVALOWEMU DEKALOGOWI według Raya Mearsa, choć faktycznie jest tam 12 przykazań, które dodatkowo opatrzę własnym komentarzem, i tylko jemu, bo w innych książkach nie znalazłem nic takiego konkretnego, wypisanego, to też napiszę co ja uważam za najważniejsze w SURVIVALU, a na sam koniec krótkie recenzję wszystkich książek które zdarzyło mi się już czytać.
Tych SURVIVALOWYCH rzecz jasna..:D

12 Survivalowych/Leśnych Przykazań, według Raymonda Mearsa:

1. Nie rzucaj wyzwania przyrodzie, rzucaj je sobie.
Prosta sprawa, chodzi tu o to, by ciągle doskonalić siebie, by łamać lęki. Nie robić nic na pokaz, ale dla siebie, tak by każde kolejne osiągnięcie było dla Ciebie budujące.

2. Jeżeli nie dbasz o swoją wygodę, popełniasz błąd.
Warto trenować SURVIVAL przy każdej nadarzającej się okazji, ale zadaj sobie pytanie, czy dana akcją, np budowa szałasu, jest rzeczywiście potrzebna? Są miejsca, gdzie za tego typu akcję mogą być problemy, a po co? Umiej zrobić wszystko, tak by móc to kiedyś użyć, ale normalnie dąż do tego, by było Ci dobrze, i wygodnie. Zimno, gdy jest się mokrym, i na dodatek głodnym , może zepsuć nawet najlepsze wyjście. Wiedząc to warto pomyśleć o niektórych rzeczach naprzód.

3. Zawsze od samego początku angażuj 100% wysiłku.
Tu sprawa też jest prosta. Pomijając destrukcyjny wpływ na nasze morale, każde kolejne niepowodzenia w trudnych warunkach, gdy nie przyłożyliśmy się do czegoś należycie, i dlatego się nic nie udaje, np rozpalanie ognia, pogarsza sprawę jeszcze bardziej. Tylko angażując się w 100% jesteśmy w stanie poznać nasze możliwości. Wtedy można zacząć wyciągać wnioski, co? jak? i dlaczego?

4. Twoim celem jest osiągnięcie maksymalnego efektu, przy minimalnym nakładzie sił.
Wbrew pozorom, nie kłóci się to z punktem powyżej. Tak trzeba angażować się w 100%, ale tu trzeba myśleć. Na wszystko jest więcej niż jeden sposób, i mając jakąkolwiek sytuację przed sobą, i mając taką możliwość, rzecz jasna, pomyśl jak można to coś zrobić inaczej. Bo wszystko, jak się pomyśli, można zrobić prościej, jeszcze kwestia jaki efekt chcemy uzyskać, a energia, czas, mogą być nam potrzebne.

5. Nigdy nie trać okazji.
Rozglądaj się za wszystkim co można w jakiś sposób wykorzystać teraz, lub w przyszłości. I tu warto mieć jakieś pojęcie nad właściwościami różnych rzeczy, co z tego można zrobić. Myśl zawsze naprzód, by być na wszystko gotowym.

6. Na ile jest to możliwe, dostosuj swoje oczekiwania do możliwości, jakie stwarzają Ci warunki, z którymi się stykasz.
Wszystko kwestia podejścia, samooceny i oczekiwań, czego chce się od życia. Ale mając podejście, umieć zrozumieć daną sytuację, będzie łatwiej ją znieść. Rozumiejąc dlaczego jest tak a nie inaczej, i umiejąc to wykorzystać, lub chociaż starać sobie z tym radzić, będzie dużo prościej. Nie ma co za w czasu nastawiać się nie wiadomo na co, bo lepiej z góry założyć najgorszą wersję i być mile zaskoczonym, niż się rozczarować, i być zawiedzionym.

7. Jedz tylko to, do czego nie masz wątpliwości, że jest jadalne.
Zielarstwo, i rośliny jadalne to piękna gałąź wiedzy, ale są to ścieżki kręte, niebezpieczne dla nie obytych. Sam używam raptem kilka roślin, które dobrze znam, na razie. Zjeść można wszystko, sam już, w myśl poznawania świata, jadłem rożne rzeczy. Jedz to do czego jesteś pewny, że jest jadalne, albo pozostań tylko przy produktach pochodzenia cywilizacyjnego.

8. Traktuj każdą wodę, tak jakby była skażona.
Każdy wie, że woda to podstawa. Jest to druga rzecz, o którą należy zadbać na szlaku. Problemem w wodzie są bakterie/pasożyty, oraz chemia. Wodę niemal zawsze trzeba uzdatnić. Są na to różne sposoby,    - jeszcze opisze to szerzej. Sam właściwie zawsze albo ryzykowałem pijąc wodę wprost ze ''źródła'' (Tatry). albo przegotowywałem ją. Jak na razie, żyję.

9. Twoje samopoczucie jest wprost proporcjonalne do stanu Twojego ogniska.
Już wspomniałem o tym, jest zimno, są złe warunki, jest się mokrym i głodnym. Łatwo popaść w kiepski nastrój, a morale mogą podupaść. Ogień, może być wręcz zbawienny. Tak więc postaraj się go rozpalić, chyba, że ryzykujesz klęskę, wtedy lepiej rozważ, czy warto. W sytuacji zagrażającej życiu, nie ma znaczenie gdzie się znajdujesz. Możesz palić ogień, idzie o Twoje życie.
Jeśli jednak nie widać możliwości poprawy, to chociaż myśl pozytywnie.

''Nigdy nie jest tak dobrze, by nie mogło być lepiej, ani tak źle, by nie mogło być jeszcze gorzej.''

10. Kiedy czerpiesz z przyrody to, co jest Ci niezbędne do życia, stosuj zasadę naturalnej selekcji. Postąpisz wtedy zgodnie z prawami Natury.
Ta zasada odnosi się głownie do polowanie, by w miarę możliwości, rzecz jasna, wyeliminowywać słabego, pozostawić silnego. Na razie mnie nie dotyczy, ale w przypadku zbierania roślin w danym miejscu, zawsze pozostaw ich choć trochę, by mogły się rozmnożyć.

11. Zabieraj ze sobą wyłącznie wspomnienia, pozostawaj tylko ślady stóp.
Maskuj ślady obozowiska, paleniska, ewentualnie inne pozostawione w terenie ślady. Śmieci weź ze sobą, w ostateczności zakop. Nie niszcz bezsensownie otaczającego Cię świata, a co do zabierania ''pamiątek'', czy są one rzeczywiście Ci potrzebne?

12. Bądź sprawny, panuj nad sytuacją i nie poddawaj się nigdy.
Będąc sprawnym psychicznie, co akurat ważniejsze jest, przetrwać łatwiej, nie podejmując błędnych decyzji, nie ulegając strachowi, panice. Ile przypadków już było, gdy ktoś umarł, bo stracił wolę życia, poddał się. Będąc sprawnym fizycznie ma się o wiele większe szansę na to, że poradzimy sobie z różnymi trudnościami, to też warto zadbać o to by sprawnym być.

Jak ja widzę te przykazanie? Jak ja bym sformułował taką tablicę przykazań?

Raczej nie bawiłbym się w pisanie jakichś punktów, wolałbym napisać jedno zdanie.

Usiądź, i pomyśl, co może Ci się w życiu przydarzyć, tak byś wymyślił jak najwięcej różnych możliwości, wtedy pomyśl jak mógłbyś się zachować, jak ewentualnie zaradzić, i gdy to zrobisz, sięgnij  po wszelkie możliwe środki, by sobie poradzić.


Dobra teraz krótkie opisy tych książek:

Raymond Mears, Podręcznik Sztuki Przetrwania


Osobiście uważam to za najlepszą książkę dotyczącą SURVIVALU, jako dotąd czytałem. Mears podchodzi do całej sprawy, SURVIVAL, jako opis sposobu przetrwania naszych przodków. Ukazuję SURVIVAL nie jako walkę z siłami Natury, ale, że jesteśmy jej częścią, i jak daleko od niej odeszliśmy.
Tłumaczenie przystępne, czyta się jednym tchem, dużo informacji, i to przydatnych w naszym terenie, ale opisy przy w zasadzie braku rysunków objaśniających, każą czasem się zastanawiać jak to ma faktycznie wyglądać. Nie jest źle, opisy są dość dobre, a kilka stron zdjęć nieco ułatwia sprawę.

SAS, Szkoła Przetrwania


Mears skupił się na opowiadaniu, Special Air Service, który swoją bazę ma zresztą niedaleko mnie, nie bawi się w żadne opowiadanie. Masa informacji, konkretny temat, konkretnie co i jak, wiele, bardzo wiele obrazków, schematów, opisów. Tak więc jeśli ktoś szuka konkretnie, instrukcji survivalu, którą można wziąć w teren, to jest właśnie to.

Krzysztof J. Kwiatkowski, Survival po Polsku


Czytałem tylko raz. Zbiór opowiadań typowo na warunki w Polsce. Jeśli chodzi o konkretne techniki, to jest z tym słabo, zdjęć w ogóle nie ma, ale posiada jedna, w zasadzie dwie rzeczy, dla których warto sięgnąć po tą książkę: Filozofia Survivalu, oraz zahacza miejscami o to co może się przytrafić Tobie w mieście. Sprawdźcie sami.

TC 21-3
PODRĘCZNIK ŻOŁNIERZA.
DZIAŁANIA I PRZEŻYCIE W
WARUNKACH ZIMOWYCH

Gdzieś trafiłem kiedyś na tą książkę, nawet okładki nie ma by ją wam pokazać. Jeśli dana osoba nie wybiera się do wojska, raczej nieprzydatne. Chyba, że kogoś interesuję, jak obchodzić się z bronią w zimie itd. Przeczytać rzecz jasna warto, tak czy siak, ale słaba książka.

Łukasz Łuczaj, Dzikie Rośliny Jadalne Polski


Ponad tysiąc roślin jadalnych, które możemy znaleźć w Polsce. Wszystko fajnie, ale brak zdjęć, czy choćby obrazków, zmusza nas do szukania takowych u innych źródeł, by w ogóle wiedzieć o czym mowa. Jeśli już sobie poradzimy z tym problemem, dostaniemy całkiem przydatne źródło informacji, które z pewnością można wykorzystać.

Łukasz Łuczaj, Podręcznik Robakożercy


Cienka, kilkudziesięciostronicowa książeczka ukazująca nam jak wielki potencjał, oraz ile smaków tracimy brzydząc się podnieść coś pełzającego po ziemi i zjeść. Nie próbowałem, ale warto wiedzieć. Są ryciny, ale i tak okazów jest niezbyt dużo. Dobre opisy, kulinarne również. 

Bogdan Jaśkiewicz, Zielona Kuchnia


Czekałem, czekałem i się doczekałem. Kilkaset roślin, masa rycin, sporo zdjęć, każda roślina opisana, niemal wszędzie przepis, jak daną rośli przygotować do jedzenia. Format gotowy to wzięcia w teren, Jest dobra.

Jarosław Jankowski, Kusza i Łuk


Opisy jak można w warunkach domowych wykonać Kuszę i Łuki. Kilka rodzajów, głownie z czasów średniowiecza, oraz strzały i bełty do nich. Jeszcze jej nie wykorzystałem, to też powstrzymam się od większego opisu, ale opisy w samej książce są napisane przystępnie i zrozumiale.

Oprócz tego masę książek zielarskich, anatomicznych i innych, których opisywać na razie nie będę.