Wyświetleń:

wtorek, 7 czerwca 2016

43. Weekend w Pembrokeshire.

Dzień 1

Od jakiegoś już czasu zastanawialiśmy się z Robertem by wybrać się gdzieś. Dla odmiany na nockę. Możliwości było sporo. Rozważaliśmy Kornwalię, czy też Snowdonie, ale padło na Pembrokeshire. On miał zamiar ponurkować, mnie w sumie cieszyło samo wyrwanie się gdzieś, więc zgodziłem się, mimo, że opcja pierwsza lub druga bardziej nęciła.
Zamiast wyjechać jak ludzie dzień wcześniej, co byłoby najlepsze, lub chociaż faktycznie wcześnie rano, na trasę trafiliśmy dopiero po 11, za co zapłaciliśmy 2 godzinami korku już w Walii, gdzieś przez Swansea. Nie tylko my wymyśliliśmy tam jechać.

Pogoda dopisywała, a dotarliśmy do White Sand Beach koło St David's, miejsce popularne, patrząc ile ludzi tam było. My rzecz jasna oddaliliśmy się stamtąd, a Robert od razu wziął się za nurkowanie, my zaś przyszło zając się czymś do jedzenia. Plan zakładał steki z grilla, skąd mogłem wiedzieć, że będą jeszcze kraby?



Potem były większe, w sumie trzy. Jak potem opowiadał, po prostu złapał, i wyłowił. Ot cała sztuka.


Po trzecim krabie, nie wypływał już na powierzchnię, więc poszedłem w ustalone miejsce zająć się jedzeniem.


Teoretycznie wiedziałem jak zrobić te kraby, brakowało tylko praktyki. Przepisy mówią gotować około 15 min, ale ile trzeba trzymać na grillu? Leżał krab pierwszy z 20 minut, szczypce się zrobiły elegancko, ale środek, który wypłynął po przekrojeniu nie zachęcał ni trochę by się za niego zabierać.



Mięso kraba w ten sposób ma intensywniejszy smak, dość słony, co jest pewnie wynikiem skondensowania się smaków w środku, a nie wypłukaniu ich przez gotowanie, ale to moja teoria. 
Z drugiego wzięliśmy tylko nogi, żeby się nie bawić z korpusem.
Byliśmy w zasadzie pojedzeni już stekami, to też trzeci uszedł z życiem. Wypuściliśmy go, czy ją, zrobiwszy wcześniej kilka zdjęć, w myśl zasady, nie bierz więcej niż Ci potrzeba.




Zaczynał się przypływ, więc musieliśmy się zwijać stamtąd. Wróciliśmy po rzeczy do auta, i poszliśmy szukać miejsca na nocleg na klifie.




Zdjęć z wieczora generalnie nie ma. Raz, że zeszło nam trochę na szukaniu miejsca na nocleg, dwa, że otworzyliśmy dwie whisky, więc bezpieczniej było schować aparat.

Dzień 2

Ranek nie był taki zły, z tym, że spanie głową w dół skutkuje bólem głowy. Pogoda była jeszcze lepsza niż wczoraj. Plan na dziś to przed powrotem posiedzieć jeszcze gdzieś indziej.



Kilka kilometrów dalej jest kolejna, konkretna i jeszcze bardziej oblężona plaża koło Newgale. Generalnie przesiadywanie na plaży nie jest moja ulubioną rzeczą, ale Robert znów nurkował, mnie suszyło, więc jestem usprawiedliwiony. W każdym razie, jeśli komuś właśnie odpowiada leżakowanie, obie plaże są godne polecenia.
















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz