Wyświetleń:

niedziela, 10 sierpnia 2014

25. 3.VII Morskie, Czarny Staw, Dolina za Mnichem, do Pięciu Stawów.

Minął przeszło rok, od kiedy ostani raz byłem w Tatrach. Prawie przyjechała Monika Procner, dla której miałem być przewodnikiem. Pierwsze wyjście było na lekko.

Początek standardowy, busem do Palenicy. Asfalt. Byle jak najszybciej go przejść. Jakoś w połowie drogi mamy Wodogrzmoty Mickiewicz. Padało od paru dni, woda była duża.


Jeszcze chwila, i dochodzimy do Morskiego Oka. Ludzi oczywiści masa, ale tego dnia chmury dały nam niejednokrotnie możliwość podziwiania ich zestawiania, razem z górami. 


Morskie Oko

Chwila przerwy, i idziemy brzegiem, by zobaczyć jeszcze Czarny Staw pod Rysami. Po drodze, prawie się zabiłem, chcąc zrobić zdjęcie Czarnostawiańskiej Siklawie, mokre kamienie.

Czarnostawiańska Siklawa

Czarny Staw pod Rysami

Chwila przerwy. Powrót drugą stroną brzegu. Wejście na żólty szlak. Pogda tego dnia była idealna na łażenie. Słońce, chmury. Zimno.

Mnich

W samej Dolinie za Mnichem, w końcu zobaczyłem, zwykle wyschnięte Stawki Staszica. Szlak był zalany. Widok przepiękny. Wrota Chałubińskiego odpuściliśmy.



Nic, trzeba było iść dalej. Zaczęło wiać.



Szpiglasowa Przełęcz, a potem Szpiglasowy Wierch, były zrobione na szybko. Za bardzo wiało.


Idziemy w dół. Robi się powoli późno. W Dolinie Pięciu Stawów Polskich, mała niespodzianka, kozice. Jedna 2 metry od nas. Nie boi się.


Patrząc, że tyle wody było wszędzie, wiedziałem, że Siklawa będzie potężna. Ale robiło się późno. Do schroniska nie szliśmy.


Wielki Staw

Miałem rację. Siklawa była potężna.



Mieliśmy szczęście. W Palenicy byliśmy już w nocy, w chwili, gdy odjeżdzał nam ostani bus.










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz