Początek standardowy, busem do Palenicy. Asfalt. Byle jak najszybciej go przejść. Jakoś w połowie drogi mamy Wodogrzmoty Mickiewicz. Padało od paru dni, woda była duża.
Jeszcze chwila, i dochodzimy do Morskiego Oka. Ludzi oczywiści masa, ale tego dnia chmury dały nam niejednokrotnie możliwość podziwiania ich zestawiania, razem z górami.
Morskie Oko
Chwila przerwy, i idziemy brzegiem, by zobaczyć jeszcze Czarny Staw pod Rysami. Po drodze, prawie się zabiłem, chcąc zrobić zdjęcie Czarnostawiańskiej Siklawie, mokre kamienie.
Czarnostawiańska Siklawa
Czarny Staw pod Rysami
Chwila przerwy. Powrót drugą stroną brzegu. Wejście na żólty szlak. Pogda tego dnia była idealna na łażenie. Słońce, chmury. Zimno.
Mnich
W samej Dolinie za Mnichem, w końcu zobaczyłem, zwykle wyschnięte Stawki Staszica. Szlak był zalany. Widok przepiękny. Wrota Chałubińskiego odpuściliśmy.
Nic, trzeba było iść dalej. Zaczęło wiać.
Szpiglasowa Przełęcz, a potem Szpiglasowy Wierch, były zrobione na szybko. Za bardzo wiało.
Idziemy w dół. Robi się powoli późno. W Dolinie Pięciu Stawów Polskich, mała niespodzianka, kozice. Jedna 2 metry od nas. Nie boi się.
Patrząc, że tyle wody było wszędzie, wiedziałem, że Siklawa będzie potężna. Ale robiło się późno. Do schroniska nie szliśmy.
Wielki Staw
Miałem rację. Siklawa była potężna.
Mieliśmy szczęście. W Palenicy byliśmy już w nocy, w chwili, gdy odjeżdzał nam ostani bus.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz