Wyświetleń:

niedziela, 10 sierpnia 2014

26. 4 i 5.VII Jaskinie i Hala Gąsienicowa.

4.VII Dziś właściwie mieliśmy odtworzyć, mój pierwszy konkretny wypad w Tatry. Plany się zmieniły. Lenistwo. Jako, że Monika w jaskiniach nie była, zabrałem Ją właśnie tam. Na lekko.

Do Doliny Kościeliskiej pojechaliśmy dość późno, po 12, ale gdzie było się spieszyć?
Pierwsze, co rzuciło się w oczy, były wielkie połacie terenu, gdzie jeszcze pare miesięcy temu były lasy. Efekt halnego.


Jaskinie Mroźną odpuściliśmy, za duże kolejki były. Warto zobaczyć, jak już się tam jest, ale w sumie to nic specialnego.
Poszliśmy do Jaskini Raptawickiej.


Jaskinię Obłazkową zobaczyliśmy na szybko. Ważne było Jej pokazać Jaskinię Mylną.


Co tu dużo pisać, trzeba się tam przejść. Jej się podobało. 
Piwko w schronisku, i jeszcze na szybko Staw Smreczyński.


Wracając zahaczyliśmy jeszcze o Wąwóz Kraków. Poszliśmy dalej.


Fajnie tam było, aż dotarliśmy do zatarasowanego miejsca, które kazało nam się wracać.

5.VII Znów nie udało nam się jechać na Słowację. Poszliśmy na Halę Gąsienicową.
Kuźnice, Dolnia Jaworzynki na Halę.



Po drodze do Czarnego Stawu Gąsienicowego, można zobaczyć pomnik upamiętniający tragiczną śmierć Mieczysława Karłowicza, zobaczcie sobie kto to był. 
Co prawda musiałem trochę poskakać po skałach, i zejść ze szlaku by go zobaczyć, ale było warto.


Nad Czarnym Stawem Gąsienicowym postanowiliśmy wyjść na Kościelec. Ona już była, ja jakoś nie.


Pierw był Karb, reszte pod górę. Wyjscie proste. Jako, że zbliżały się deszczowe chmury, a ja szedłem dużo szybciej, na górę wyszedłem sam. Zresztą Monika już tam była.



Z góry widziałem stawki które mnie zainteresowały. Długi Staw i Zadni Staw Gąsienicowy. Mandat co go już kiedyś dostałem widać mało mnie nauczył. Postanowiłem je zobaczyć.


Długi Staw okazał się całkiem fajny. Zostawiliśmy plecaki, by Zadni zobaczyć na szybko.


W połowie drogi, przeleciał nad nami helikopter. Padnij! Uciekaj! Musilśmy komicznie wtedy wyglądać. Po plecaki trzeba było się wracać. Już szlakiem, grzecznie.
Blisko Długiego Stawu, zaraz koło szlaku jest koleba. Schowaliśmy się akurat, gdy zaczął padać deszcz.
Akurat mieliśmy czas, by wypić butelkę miodu pitnego.


Przestało padać, zaczął się robić wieczór. 



Wracaliśmy się przez Boczań, już w nocy. Akurat w ciemności dobrze widzę, to też prowadziłem Ją.
















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz